piątek, 5 lipca 2013

Opowiadanie 2 ~ Przyjazd do Hogwartu.


  Nazajutrz Luna obudziła się dosyć wcześnie, ale nie, żeby zdążyć na pociąg do Hogwartu. Wstała, pościeliła łóżko i poszła się umyć, przy okazji umyła swoje przepiękne blond włosy. Gdy już się cała umyła, łącznie z zębami poszła na śniadanie, na które miała jajecznicę i herbatę z ziela. Minęło 30 min., Luna zjadła śniadanie oraz zakończyła rozmowę z ojcem, i poszła znieść kufer z rzeczami do szkoły. - Kochanie, jesteś już gotowa? - zapytał Ksenofilius - jesteśmy już prawie spóźnieni.
- Tak, możemy jechać. - powiedziała spokojnym głosem Luna. Wyszli.
Po 30 minutach, byli już na Kings Cross, przebiegli przez ścianę i znaleźli się na peronie 9 i 3/4. Pociąg już tam na nią czekał, a przed nim stała Ginny Weasley i czekała na Lunę.
- Witaj Luno, czekałam na Ciebie. - powiedziała wesoło Ginny. - wsiadamy?
- Witaj Ginny, jasne! - powiedziała Luna i odwróciła się do ojca. - to ja idę tato, do zobaczenia tato. - pocałowała go w polik i poszła razem w Ginny do pociągu. Długo szukały przedziału, aż w końcu znalazł się wolny. Usiadły i przez całą drogę do Hogwartu rozmawiały o chłopakach i o tym na jakie nowe lekcje się zapisali. Do przedziału wpadł Draco Malfoy, wyraźnie czymś zmartwiony.
- Oj, przepraszam pomy-myliłem przedział-y. - powiedział jąkając się.
- Nie szkodzi. - powiedziała Luna i Ginny w tym samym czasie, wytrzeszczając oczy, wyraźnie zdziwione. Przez całą drogę rozmawiały o jego zachowaniu i o możliwościach jego zajścia. Zaprzestały rozmowie, gdy pociąg gwałtownie stanął, oznaczało to, że już byli w Hogsmeade. Poszły do ostatniego wolnego już przedziału i przebrały się w szaty, swoich domów. Wyszły z pociągu i skierowały się ku wejścia do zamku. Weszły na dwór zamku, a wejście było pełne uczniów, więc stanęły na środku i poczekały, aż będzie mniej uczniów. Po 5 min. Lunę coś mocno szarpnęło, aż upadła i cała zawartość jej torby się wysypała.
- Przepraszam, niechcący. - powiedział głos z za pleców Luny, to był Draco Malfoy. Pomógł jej wstać i pozbierać rzeczy z kamiennej gleby. Ginny patrzyła się na niego ze zmarszczonym czołem i przymrużonymi oczyma. Draco popatrzył na nią, i się wyprostował.
- Jeszcze raz przepraszam, miłego wieczoru. - powiedział Draco i odszedł.
- Dziwny jakiś. - powiedziała Luna, chowając  pióro do torby.
- Miał coś dziwnego na ręce. - powiedziała Ginny, nadal z przymrużonymi oczami.
- Co takiego?
- Nie widziałam dokładnie, miał rękaw.i
- To nie panikujmy.
I ruszyły w stronę gigantycznych, metalowych drzwi. Weszły po schodach, przed Wielką Salę i Ginny powiedziała:
- No to do zobaczenia jutro, na Zielarstwie, pa Luno! - Do zobaczenia Ginny. - powiedziała marzycielskim głosem.
Luna podeszła do stołu Krukonów i przywitała się w Cho Chang.
- Cześć Cho. - powiedziała Luna.
- Witaj Luno, co tak późno?
- Coś mnie zatrzymało, wybacz.
- Nie szkodzi, ale i tak pójdziemy do... - i tu powiedziała przyciszonym głosem. - Zakazanego Lasu?
- Jasne, ale nie jestem pewna czy je zobaczysz.
- Nie ważne, chcę się dowiedzieć jak wyglądają, co robią, i to mi będzie wystarczyć do szkolnego pisemka.
Luna usiadła i zaczęła jeść pudding. Minęło 20 min. i wyszła z Wielkiej Sali do Zakazanego Lasu, razem z Cho, aby pokazać jej Testrale.



2 komentarze: