2.09.2007 r.
Hogwart.
Hogwart.
Droga Luno!
Pierwszy wypad do Hogsmeade odbędzie się już za 2 tygodnie. Pójdziemy razem? Chciała bym z Tobą porozmawiać i spędzić miło czas. Zrozumiem jeżeli masz już parę na ten wypad, ale pomyślałam, że dopiero pierwszy dzień w Hogwarcie, więc będę pierwsza. To zgadzasz się, żebym ten jeden dzień spędzić calutki ze mną? Czekam na odpowiedź.
Ginny.
Patrzyła tak jeszcze 3 sekundy i spojrzała na tył pergaminu, aby się upewnić czy nic tam nie jest napisane. Schowała pergamin do szuflady szafki nocnej, wyciągnęła czysty pergamin i zaczęła pisać.
2.09.2007 r.
Hogwart.
Hogwart.
Droga Ginny!
Z wielką chęcią! Zastanawiałam się czy w ogóle pójść, bo nie miałam z kim. Sama zastanawiałam się czy do Ciebie nie napisać, a tu taka niespodzianka. Czytasz mi w myślach. Spotkajmy się przed wejściem do Wielkiej Sali o 10:00, będziemy mieć całe 6 godzin, nie mogę się doczekać. Pozdrawiam.
Luna.
Odłożyła pióro, zwinęła pergamin i rulonik umocniła gumką, którą był związany list od Ginny, przywiązała delikatnie do nóżki Errol'a, dała mu smakołyk i wypuściła. Patrzyła przez okno dopóki nie zniknął, gdy już odleciał spojrzała na wielki zegar wiszący nad wyjściem z pomieszczenia, była godzina 6:00. Miała całą godzinę na przygotowanie się, więc poszła się umyć i przebrać w szaty swojego domu. Gdy to zrobiła, ponownie weszła do dormitorium by spojrzeć na plan zajęć. Dwie Krukonki już wstały, popatrzyły na Lunę i zaczęły się chichotać. Luna to zignorowała. Pierwsze miała Eliksiry razem ze Ślizgonami. Spakowała podręcznik. Później Zielarstwo z Puchonami, następnie Zaklęcia z Gryfonami, a ostatnie to Opieka nad magicznymi stworzeniami ze Ślizgonami. Spakowała podręczniki i ruszyła do Wielkiej Sali na śniadanie.
Przed salą spotkała Harry'ego.
- Dzień Dobry Harry. - powitała go przyjaźnie Luna.
- Witaj Luno. Co tak wcześnie?
- Nie miałam nic do roboty. O czym tak namiętnie myślałeś?
- O niczym, tak sobie.
- To ja nie przeszkadzam. Do zobaczenia na Zaklęciach Harry. - pożegnała go Luna i odeszła skocznym krokiem. Usiadła przy stole Krukonów, i czekała na 7:30, aby zacząć śniadanie.
Minęła godzina, w której wszyscy najedli się śniadania i ruszyli na zajęcia. Luna poszła ku lochom gdzie miały się zacząć zajęcia z Eliksirów. Przed salą stali już Ślizgoni i mała grupka Krukonów. Gdy wszyscy się zeszli, weszli do klasy i zajęli swoje miejsca. Po 4 minutach do sali wkroczył Snape. Stanął przed klasą i przeszedł ją całą wzrokiem. Zatrzymał się na Lunie, a kącik jego ust lekko zadrgał. Na tablicy napisał składniki do Eliksiru, którym mieli się dziś zająć. Wszyscy wzięli się do roboty, a Lunie jak na jej nieszczęście od razu zaczęło wszystko nie wychodzić. Pierwsze co jej się przydarzyło to zguba beozaru,
następnie stłukł jej się słoik, w którym była nalewka z piołunu. Miała już dość tych zajęć. Za każdym razem, gdy Lunie się coś przydarzyło Draco obracał się w stronę Luny i nie spuszczał z niej oczu. Luna wiedziała, że to spojrzenie rzuca na nią z pogardą, dlatego starała się nie patrzeć w jego stronę. Miała już za sobą 1 godzinę i 30 minut upokarzającej pracy przy Eliksirze, gdy nadszedł koniec lekcji, podała Snape'owi, fiolkę z Eliksirem i nie czekając na to co powie wyszła z klasy. Do następnej lekcji miała jeszcze 20 minut, więc poszła na szkolne błonie, i zamyśliła się głęboko. Miała już dosyć tego dnia. Na błonie wkroczył Draco, podszedł do Luny.
- Nie byłaś ciekawa swojej oceny za Eliksir? - zapytał siadając obok Luny.
- Jestem pewna, że dostałam O. - odpowiedziała zakrywając twarz dłońmi.
- Gdzie się podziała ta Luna, która zawsze była taka pewna siebie i zawsze radosna? - zapytał lekko się uśmiechając.
- Od rana mam zepsuty nastrój, ale jeżeli chcesz się pośmiać to wal śmiało, i tak nic gorszego mnie nie spotka. Od wczoraj same problemy.
- Słyszałem...
Luna spojrzała na niego z wyrzutem i ponownie zakryła twarz dłońmi.
- Nie przejmuj się każdemu się zdarzy. Pamiętasz jak Potter'owi, w drugiej klasie przydarzyło się coś podobnego? - zapytał próbując pocieszyć Lunę.
- Mi przynajmniej upiekło się bez szlabanu. - powiedziała Luna, odsłaniając twarz.
- No widzisz, więc nie masz co się peszyć, i leć na Zielarstwo. - pocieszył ją Draco.
- Skąd wiesz, że na Zielarstwo? - zapytała Luna patrząc na niego i marszcząc brwi.
- Em...zgadywałem. Leć już zostały Ci 2 minuty.
- Och, faktycznie. Dziękuję za pocieszenie, do zobaczenia na ostatniej lekcji. - powiedziała i pobiegła do szklarni. Draco też wstał i poszedł na zajęcia latania. Wiedział, że szklarnie są blisko boiska do Quidditch'a, więc wiedział, że jakby co ma oko na Lunę. Następna połowa dnia minęła szybko i całkiem miło.
Odłożyła pióro, zwinęła pergamin i rulonik umocniła gumką, którą był związany list od Ginny, przywiązała delikatnie do nóżki Errol'a, dała mu smakołyk i wypuściła. Patrzyła przez okno dopóki nie zniknął, gdy już odleciał spojrzała na wielki zegar wiszący nad wyjściem z pomieszczenia, była godzina 6:00. Miała całą godzinę na przygotowanie się, więc poszła się umyć i przebrać w szaty swojego domu. Gdy to zrobiła, ponownie weszła do dormitorium by spojrzeć na plan zajęć. Dwie Krukonki już wstały, popatrzyły na Lunę i zaczęły się chichotać. Luna to zignorowała. Pierwsze miała Eliksiry razem ze Ślizgonami. Spakowała podręcznik. Później Zielarstwo z Puchonami, następnie Zaklęcia z Gryfonami, a ostatnie to Opieka nad magicznymi stworzeniami ze Ślizgonami. Spakowała podręczniki i ruszyła do Wielkiej Sali na śniadanie.
Przed salą spotkała Harry'ego.
- Dzień Dobry Harry. - powitała go przyjaźnie Luna.
- Witaj Luno. Co tak wcześnie?
- Nie miałam nic do roboty. O czym tak namiętnie myślałeś?
- O niczym, tak sobie.
- To ja nie przeszkadzam. Do zobaczenia na Zaklęciach Harry. - pożegnała go Luna i odeszła skocznym krokiem. Usiadła przy stole Krukonów, i czekała na 7:30, aby zacząć śniadanie.
Minęła godzina, w której wszyscy najedli się śniadania i ruszyli na zajęcia. Luna poszła ku lochom gdzie miały się zacząć zajęcia z Eliksirów. Przed salą stali już Ślizgoni i mała grupka Krukonów. Gdy wszyscy się zeszli, weszli do klasy i zajęli swoje miejsca. Po 4 minutach do sali wkroczył Snape. Stanął przed klasą i przeszedł ją całą wzrokiem. Zatrzymał się na Lunie, a kącik jego ust lekko zadrgał. Na tablicy napisał składniki do Eliksiru, którym mieli się dziś zająć. Wszyscy wzięli się do roboty, a Lunie jak na jej nieszczęście od razu zaczęło wszystko nie wychodzić. Pierwsze co jej się przydarzyło to zguba beozaru,
następnie stłukł jej się słoik, w którym była nalewka z piołunu. Miała już dość tych zajęć. Za każdym razem, gdy Lunie się coś przydarzyło Draco obracał się w stronę Luny i nie spuszczał z niej oczu. Luna wiedziała, że to spojrzenie rzuca na nią z pogardą, dlatego starała się nie patrzeć w jego stronę. Miała już za sobą 1 godzinę i 30 minut upokarzającej pracy przy Eliksirze, gdy nadszedł koniec lekcji, podała Snape'owi, fiolkę z Eliksirem i nie czekając na to co powie wyszła z klasy. Do następnej lekcji miała jeszcze 20 minut, więc poszła na szkolne błonie, i zamyśliła się głęboko. Miała już dosyć tego dnia. Na błonie wkroczył Draco, podszedł do Luny.
- Nie byłaś ciekawa swojej oceny za Eliksir? - zapytał siadając obok Luny.
- Jestem pewna, że dostałam O. - odpowiedziała zakrywając twarz dłońmi.
- Gdzie się podziała ta Luna, która zawsze była taka pewna siebie i zawsze radosna? - zapytał lekko się uśmiechając.
- Od rana mam zepsuty nastrój, ale jeżeli chcesz się pośmiać to wal śmiało, i tak nic gorszego mnie nie spotka. Od wczoraj same problemy.
- Słyszałem...
Luna spojrzała na niego z wyrzutem i ponownie zakryła twarz dłońmi.
- Nie przejmuj się każdemu się zdarzy. Pamiętasz jak Potter'owi, w drugiej klasie przydarzyło się coś podobnego? - zapytał próbując pocieszyć Lunę.
- Mi przynajmniej upiekło się bez szlabanu. - powiedziała Luna, odsłaniając twarz.
- No widzisz, więc nie masz co się peszyć, i leć na Zielarstwo. - pocieszył ją Draco.
- Skąd wiesz, że na Zielarstwo? - zapytała Luna patrząc na niego i marszcząc brwi.
- Em...zgadywałem. Leć już zostały Ci 2 minuty.
- Och, faktycznie. Dziękuję za pocieszenie, do zobaczenia na ostatniej lekcji. - powiedziała i pobiegła do szklarni. Draco też wstał i poszedł na zajęcia latania. Wiedział, że szklarnie są blisko boiska do Quidditch'a, więc wiedział, że jakby co ma oko na Lunę. Następna połowa dnia minęła szybko i całkiem miło.
Super! Harry pewnie o Ginny myślał ;>
OdpowiedzUsuńOby tak dalej!
OdpowiedzUsuńGenialne!
OdpowiedzUsuńJak ty to robisz? Masz takie świetne opowiadania... moje to przy twoich są beznadziejne... Nawet zastanawiam się nad usunięciem ich ://
Pisz dalej ,bo świetne <3