Gdy Cho i Luna wyszły z zamku, nie patrząc czy mogą zostać przyłapane, od razu zmierzyły ku Zakazanemu Lasu. Cho miała lekkie obawy, że im się za to oto nie może się wycofać. Weszły do Lasu. Wiedziała, że im się za to oberwie, lecz stwierdziła, że skoro zaciągnęła Lunę tak daleko to się nie wycofa.
- To był Twój pomysł. Skoro nie chcesz to ja idę na kolację, może zdążę na pudding. - odpowiedziała rozmarzona Luna.
- Może powinnyśmy wrócić? - zapytała zaniepokojona Cho.
- Nie! Stop Luna! STOP! - krzyknęła Cho, aby zatrzymać Lunę.
- Czyli jednak chcesz iść?
- Tak. Nie. Może... sama nie wiem...
- Cho zdecyduj się, muszę wiedzieć czy iść po ten pudding czy nie.
- Dobra chodźmy. - odpowiedziała Cho trochę zawiedziona.
Gdy wchodziły do lasu Luna prowadziła. Jak na swój pierwszy raz w Zakazanym Lesie, Cho szła całkiem spokojnie, lecz z grymasem na twarzy. Luna stanęła, a Cho o mało co na nią nie wpadła. Luna patrzyła w jeden punkt i powiedziała:
- Widzisz je? - zapytała wskazując palcem w pustą przestrzeń. - Są o tam.
- Nic nie widzę. - odpowiedziała zawiedziona Cho, marszcząc oczy.
- Mówiłam, że możesz ich nie zauważyć, ale się uparłaś. - powiedziała Luna opuszczając rękę. Podeszła do jednej z testrali i zaczęła głaskać ją po pysku. W oczach Cho Luna wyglądała na wariatkę, głaszcząc powietrze.
- Jak one wyglądają? - zapytała Cho.
- Mają czarną sierść, ogromne skrzydła, są też bardzo kościste, ale nigdy mi się nie znudzą. - odpowiedziała Luna patrząc na drzewo, gdzie stała testrala. Obok ogromnego dębu pękła gałąź. Luna i Cho, gwałtownie się obróciły, a zza drzewa wyszedł Severus Snape.
- Jest godzina 22:00, a wy nie w łóżkach. Jedna złamana zasada. Do Zakazanego Lasu nie ma prawa wejść uczeń. DRUGA ZŁAMANA ZASADA! - krzyknął Snape.
- Profesorze my... - usprawiedliwiała się Cho.
- Nic mnie to nie obchodzi, za mną, do mojego gabinetu. - przerwał jej Snape i ruszyli ku zamku.
Znaleźli się w gabinecie Snape'a. Snape usiadł za biurkiem, jego czarne oczy przeleciały wzrokiem Lunę i Cho.
- Co macie na swoje usprawiedliwienie? - zapytał z pogardą w głosie.
- My...my przy...przyszłyśmy tam, bo...bo ja poprosiłam Lunę, żee....żeby pokazała mi testrale. - odpowiedziała zakłopotana Cho.
- To mogła pokazać Ci je jutro! A po za tym nie miała by jak, bo wstęp do Zakazanego Lasu nie ma nikt was, więc pytam się jeszcze raz. Jakim prawem weszłyście do Zakazanego Lasu?!
Cho spojrzała na Lunę, która była zadziwiająco spokojna.
- Przez wasze naganne i nieodpowiednie zachowanie Ravenclaw traci 50 pkt. już w pierwszy dzień. - powiedział stanowczo Snape.
Cho otworzyła szeroko usta i wytrzeszczyła oczy.
- 50? Ale...
W tym momencie do gabinetu wszedł profesor Filius Flitwick, opiekun Ravenclaw'u.
- Dobry wieczór Severusie, wybacz za ten incydent, już zabieram dziewczynki do swojego gabinetu.
- Dobry wieczór Filiusie, nic nie szkodzi, lecz muszę Ci powiedzieć, że już odjąłem 50 pkt. za to naganne zachowanie.
Na twarzy Flitwicka wyraźnie było widać coś między zawodem, a żalem.
- Dobrze, to dobranoc Severusie. - powiedział ze sztucznym uśmiechem. Otworzył drzwi i wyprowadził Cho i Lunę. Gdy znaleźli się przez pokojem wspólnym Ravenclaw'u, profesor Flitwick zwrócił się do dziewczyn.
- Mam nadzieję, że coś wywnioskowałyście z tego incydentu dziewczęta.
- Miałyśmy pójść do gabinetu profesorze. - odezwała się Luna.
- Nie będziecie się pałętać o tej porze po zamku. Daruję wam szlaban, bo nie chcę, żeby mieli o was złą opinię, choć profesor Snape już ma. A teraz zmykajcie. Dobranoc. - i skierował się do swojego gabinetu.
Gdy Luna i Cho odgadły zagadkę by dostać się do Salonu Krukonów, od razu skierowały się do swoich pokoi. Jako, że Cho była starsza od Luny o rok, udała się o parę schodków wyżej, a Luna już weszła do swojego pokoju, gdzie spało już kilka innych Krukonek. Luna poszła się umyć, przebrała się w swoją piżamkę i zasnęła.
Super! Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńSuper, fajnie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie ;) <3
OdpowiedzUsuń