środa, 31 lipca 2013

Opowiadanie 9 ~ Lekcja Transmutacji.

     Po tym zdarzeniu Draco i Luna poszli na szkolne błonia, aby zobaczyć zachód słońca. Usiedli na trawie przy brzegu jeziora, i Luna zaczęła rozmowę.
- To wariactwo przecież zaraz będzie cisza nocna, wyleją nas.
- To się teraz nie liczy, ważne że nie zachowujesz się tak jak wcześniej. - odpowiedział na to Draco, po czym wziął ją w swoje objęcia, a Luna wsłuchała się w bicie jego serca i zamknęła oczy. Gdy je otworzyła niebo było pokryte ciemną powłoką, a na niej miliony gwiazd, wtedy zdała sobie sprawę, że zasnęła.
- Długo spałaś. - szepnął jej do ucha Draco. Spojrzała w górę i stwierdziła, że nadal leży na klatce piersiowej Malfoy'a. Wstała przeciągnęła się i przetarła oczy.
- Jak długo spałam? - zapytała rozglądając się po błoniach.
- Nie całe dwie godziny. - odpowiedział Draco, zabierając rękę z ramienia towarzyszki.
- Ja już idę, muszę odrobić zadanie z Zielarstwa. Do zobaczenia jutro na Czarnej Magii. - pocałowała go w policzek i pobiegła do zamku.
     Była godzina dwudziesta druga, gdy Luna wróciła do pokoju wspólnego Ravenclaw'u. Spojrzała na pergamin pożyczony od Ginny, i zaczęła wyszukiwać w podręczniku "Kłaposkrzeczki", nie znalazł za dużo, ale myślała, że to wystarczy, jako że w ogóle nie było jej na tej lekcji. Wyciągnęła pusty zwój pergaminu i zaczęła pisać: Kłaposkrzeczki - bliżej nieznane rośliny hodowane na lekcjach Zielarstwa. Jeżeli dostaną za dużo nawozu, zaczną wić się i skrzeczeń z niezadowolenia, z tego też prawdopodobnie pochodzi ich nazwa. Na tym zaprzestała skrobanie piórem na pergaminie. "To chyba wystarczy na N ( Nędzny ) lub Z ( Zadowalający ). Sprawdziła jeszcze czy ma zadanie z innych przedmiotów. Po wielokrotnym przeszukiwaniu pergaminów, stwierdziła, iż jest wolna. W salonie Krukonów nie było nikogo oprócz niej, położyła się na kanapie i zasnęła.
     Obudziła się rano, kilka Krukonów było w pokoju. Rozciągnęła się, wzięła torbę i poszła do dormitorium. Była godzina siódma dziesięć, a miała dwadzieścia do śniadania, więc poszła szybko umyć zęby. Wyszła z dormitorium i w korytarzu obok na prawo miała toaletę dziewcząt. Umyła porządnie zęby, twarz i się szybko opłukała. Była pewna, że się spóźni, i miała słuszną rację, ponieważ była siódma dwadzieścia osiem. Odpowiedziała na zagadkę by dostać się do pokoju, załapała za torbę i pobiegła do Wielkiej Sali. Była ostatnią osobą wchodzącą do niej, wlepione w nią były dziesiątki osób, a jedną z nich był

Draco Malfoy. Spojrzała na zegar, była siódma trzydzieści sześć.
- Usiądź panno Lovegood. - przywitał ją pogodnie profesor Dumbledore, i ciągnął dalej swoje przywitanie. Luna jak zwykle na śniadanie zjadła średni kubeł puddingu, i popiła herbatą, a następnie czekała na siódmą pięćdziesiąt, żeby móc iść pod salę transmutacji.
     - Dziś poćwiczymy zaklęcie, które zmienia filiżankę herbaty w cynowy kociołek rozmiar 1. Wymawia się je - wtedy profesor McGonagall wyciągnęła różdżkę i machnęła ją w filiżankę. - Supraco. - filiżanka zmieniła się w kociołek. W klasie było słychać odgłosy podziwu. - No dobrze, a teraz wasza kolej. Może panna Weasley spróbuje.
Ginny wyciągnęła różdżkę, skierowała ją na swoją filiżankę i powiedziała:
- Supraco! - filiżanka zmieniła się w kociołek.
- Idealnie! A teraz każdy próbuje na swoim kociołku. Raz, raz.
W klasie dało się usłyszeć pełno głosów mówiących "Supraco", oraz gwizdy i świsty, tłuczenie filiżanek i plusk wody, wylewanej z porcelanowych kubeczków. Lunie na początku, zupełnie nie wychodziło. Za pierwszym razem z filiżanki zniknęła woda, za drugim wyczarowała kociołek, ale z herbatą z środku, dopiero za trzecim razem wyszło, ale po chwili kociołek zaczął rosnąć, tak, że Luna musiała użyć zaklęcia "Bombarda", aby nie urósł więcej. Kilku uczniom z kociołków zaczęły wychodzić różne dziwadła, tak że profesor McGonagall była zajęta. Przez drzwi klasowe Luna usłyszała szept. Odwróciła się a za nią stał Malfoy.
- Co Ty tu robisz? Są lekcje! - krzyknęła szeptem.
- Ale dziś raczej się nie zobaczymy, a ja musiałem... powiedziałem Snape'owi, że poszłem do łazienki.
- Dostaniesz karne punkty!
- Przestań marudzić i całuj. - powiedział po czym złapał ją za policzki i namiętnie pocałował. Luna po tym romantycznym wydarzeniu spojrzała mu w oczy.
- Przed niczym się nie cofniesz?
- Jeżeli chodzi o Ciebie, to przed niczym. - powiedział po czym znowu pocałował Lunę, i zaciągnął pod ławkę. - Będziesz na meczu?
- Jasne.
- No to lecę, aha i jeszcze jedno... - i po raz trzeci ją pocałował tym razem trzymając ją w talii.

1 komentarz:

  1. '' Przestań marudzić i całuj '' Haha :D Jaki rozkaz :D
    Świetne opowiadanie! :)

    OdpowiedzUsuń